niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 1 - Dlaczego zgodziłam sie na dołączenie do Luffy'ego.

Od razu mówię, że jest to perspektywa Shiry.

Leżałam na łóżku rozmyślając nad tym, czy nie zrobić sobie wakacji od mojego zajęcia.
"Tydzień powinien wystarczyć"- pomyślałam.
Nagle usłyszałam dużą grupę biegnących ludzi i jakiegoś krzyczącego chłopaka.
Sh- <szept> kolejnego idiotę goni marynarka... =_= No cóż to moja praca... Biegnę mu pomóc...
Wyszłam za próg i moim oczom ukazała sie siódemka ludzi uciekających przed około tysiącem Marines. Ukryłam sie za drzwiami i poczekałam aż siódemka przebiegnie. Kiedy zobaczyłam tumany kurzu, wskoczyłam w nie. Użyłam mojego ataku, żeby odpędzić kurz i polepszyć sobie widoczność.
Sh- Uciekajcie!
Nieznajomi- Dzięki!
Sh- <facepalm> Geniusze...
M(arynarze)- Jak zabierzemy jej miecze to będzie bezbronna.
Sh- Chyba w snach <odłożyłam miecze>
M- o_O
Sh- A teraz pokażę wam, że szermierz bez mieczy też potrafi walczyć!
M- To my spadamy... <uciekli>
Sh- <podnoszę miecze> =_=" <szept> ide sie spytać ich kim są...
Pobiegłam tam gdzie tamci pieści. Zobaczyłam nieduży statek z owcą na dziobie. Na maszcie wisiał żagiel z trupią czaszką w słomianym kapeluszu. Wskoczyłam jak gdyby nigdy nic.
Chłopak w słomianym kapeluszu- Kim jesteś?
Sh- Ja jestem Shira... A ty?
L- Ja jestem Monkey D. Luffy.
Sh- Miło poznać... Chciałam sie spytać czy nic wam nie jest i w ogóle.
L- Aaa... To ty nam pomogłaś?
Sh- Tak. ^^
L- Jeszcze raz dzięki... <żarówka nad głową> Ale jak ty w tak szybkim czasie pokonałaś tylu Marynarzy?
Sh- Tajemnica ^^
Szermierz- <z bocianiego gniazda>Kim jesteś?
Sh- Jeśli pytasz o czyjeś imię najpierw sam sie przedstaw..
Z- Racja... Jestem Roronoa Zoro.. A ty kim do cholery jesteś co robisz na naszym statku?
Sh- Jestem Shira i jestem na tym statku, żeby dowiedzieć sie komu pomogłam...
Z- ? O_o
Sh- Jak uciekaliście przed tą wielką grupą Marines to ja ich zatrzymałam...
Z- Jesteś kapitanem marynarki?
Sh- Z czego wnioskujesz?
L- O_o
Z- Bo jakoś za szybko ich pokonałaś..
Sh- Nie... Spokojnie... Nie jestem kapitanem Marines...
L- Szkoda... Miałem ochotę skopać komuś dupe...
Sh- Na pewno będziesz miał jeszcze okazje, ale wracając do opowieści.. <zaczynam szukać w kieszeni>
Z- No i?
Sh- Poczekaj chwilę... <Wyciągam plakat i podaje szermierzowi>
Z- Hmm... Shira Douchido martwa lub żywa... O_o <zatkało gościa>
L- Dokończ! <zaciekawiony>
Z- <otrząsnął sie> 200,010,000 beli...
SK*-O_o
Sh- Tak wiem, że nie wyglądam na groźną osobę
Blondyn- A cóż to za piękność pojawiła sie na naszym statku?
Reszta- =_="
Sh- Jestem Shira.. A ty?
S- Sanji..
Sh- To ja spadam...
L- Mam propozycje...
reszta- ? O_o
Sh- Słucham?
L- Dołącz do nas...
Sh- Hmm... Popatrzmy... Kogo my tu mamy... Lowelas.. Typowy kłamca... Nadzwyczajny szermierz... Wyjdź reniferku... Wielki marzyciel, który ma coś wspólnego z Shanksem...
L- O_o
Sh- Typowy maniak kasy... I dobry historyk... Czemu nie?
L- Skąd znasz Shanksa?
Sh- Był kilkanaście lat temu u nas w wiosce... Spoko gostek...
L- Oookej...
Sh- Ogólnie rzecz biorąc pomogłam jemu jak i wam teraz...
R- Ale najprawdopodobniej miałaś około ośmiu lat...
Sh- Powiedziała Nico Robin, która jest poszukiwana od siódmego roku życia...
R- Prawda ^^
Sh- Więc wracając do opowieści...
R- A czy ty masz moc Diabelskiego Owocu?
Sh- Nie... ^^
L- To jak ty ich pokonałaś?
Sh- Dzięki tym mieczom... <poklepałam uchwyty>
Z- Moge je zobaczyć?
Sh- Jasne... <podałam mu miecze> No dobra no i później tak jak do was teraz pobiegłam do ich statku... Mieli tak wytrzeszczone gały jak Zoro po przeczytaniu nagrody za moją głowę...
L, R, S- xD
Sh- Nie ważne..
Z- =_="
Sh- Po raz kolejny wracając do opowieści... Shanks powiedział, że nie może mnie wziąść do swojej załogi, ale jeśli kiedyś spotkam chłopaka w słomianym kapeluszu, który nazywa sie Monkey D. Luffy i zaproponuje mi przyłączenie do załogi...
L- To żebyś dołączyła?
Z,S- O_o poraz pierwszy coś wywnioskował..
R- Nie prawda.. Pan Kapitan kiedyś wywnioskował jak pokonać Crocodile'a.
r-Aha...
Sh- Czyli z mojej opowieści wywnioskowaliście coś?
L- Że z nami płyniesz?
Sh- Brawo... ^^
r- Spoko....
Sh- Mam jedno pytanie...
SK- Tak?
Sh- Czy moglibyście mi sie do końca przedstawić?
SK- Okej...
N-Nami.
U- Kapitan Usopp!
Sh- Z tego co ja wiem to Luffy jest kapitanem... =_=
C- Chopper.
Sh- Jaki słodki renifer ^^
C- ^^ <wykonuje coś w podobie tańca> Twoje komplementy nic ci nie dadzą! Dupku!
Sh- O_o ... To chyba wszyscy... To fajnie... Mam jeszcze jedno pytanie...
L- Tak?
Sh- Czy moge do was mówić po imieniu?
S- Jasne Shira-chan!
Sh- ... Dzięki... Yy.. "Jak on miał na imię?" Sanji.. Kiedy wypływacie?
N- Jak Log Pose sie ustawi...
Sh- Ok... To co będziecie tu robić jeszcze przez te dwa dni?
N- Hmm... Nie wiem...
Sh- Jeśli chodzi o dach nad głową to przez te dwa dni możecie mieszkać u mnie...
L- Dzięki! A masz dużo żarcia?
Sh- Nie, ale mam sporo kasy...
N- Naprawdę? <oczy zmieniły jej sie w beli>
Sh- Ona tak zawsze?
Z,L- Tak...
Sh- To będzie śmiesznie... xD Chodźcie. ^^
SK- Okej!
R- A Marines?
Sh- Wierz mi lub nie, ale będą omijać nas z daleka... ^^
R- Interesujące... Dlaczego?
Sh- Bo w tym mieście jestem znana z zabijania Marines..
R- Hmm...
Sh- Nad czym sie zastanawiasz?
S- Robin-chwan jest taka słodka jak sie zastanawia!!!
R- Dlaczego zabijasz Marynarzy?
Sh- Żeby ratować tyłki uciekającym piratom...
R- ?
Sh- Tak jak wy uciekaliście przed 88 jednostką tej wyspy. Ogólnie jest 90 jednostek... U Marines tej wyspy krążą o mnie plotki, dlatego te słabsze jednostki, czyli tak od 50 do 90. sie mnie boją i uciekają ^^, a ta lepsza reszta chce ze mną walczyć... Co do walki.. Zoro?
Z- Czego?
Sh- Czy moge z powrotem moje miecze?
Z- Tak.. <podał mi moje miecze> Wyglądają podobnie do jednego z moich...
Sh- Obstawiam, że do tego w purpurowej pochwie..
Z- Skąd wiedziałaś?
Sh- Bo wszystkie trzy miały takie pochwy...
Z- Wszystkie są przeklęte?
Sh- Chyba tak... Nie wiem, ale niektórzy mówią, że podczas wykonywania Santoriyu wyglądam jak córka szatana ^^.
N- O Zoro mówią, że ogólnie jest synem szatana...
Sh- Śmiesznie...
L- Daleko jeszcze? Głodny jestem...
Sh- Już jesteśmy. Witajcie w moim skromnym domku... ^^
U- Ale czemu jest w nim jest aż dziesięć pomieszczeń? Przecież mieszkasz sama..
Sh- Już tłumacze... Jeden to pokój moich zmarłych rodziców.. Te dwa obok to pokoje moich braci, którzy z resztą też nie żyją.. Na przeciwko jest mój pokój, dwie łazienki, kuchnia z jadalnią, salon i pokój dla gości...
L- Idziemy do kuchni?
Sh- Jasne.. Macie kucharza?
S- Tak Shira-san?
Sh- Yhh... Tam masz lodówkę... Weź zrób coś dobrego dla wszystkich..
S- Jasne Shira- san! <poszedł do lodówki>
Sh- Ok... Skoro z wami płynę to moge zabrać coś swojego?
SK- Jasne!
Sh- Dzięki. ^^
R- Skoro nie masz mocy Szatańskiego Owocu to może pokażesz nam swoje umiejętności?
Sh- A moge jutro?
R- Jasne.. Pozwól że zapytam, ale dlaczego nie dzisiaj?
Sh- Nawet nie wiesz ile razy dzisiaj użyłam swojej umiejętności... Dzisiejszy dzień był zapełniony charówą.. Już myślałam o urlopie więc dobrze, że dziś przyszliście.. ^^
Z- Dlaczego masz niebieskie włosy?
Sh- A dlaczego twoje włosy są zielone?
Z- Yyy... Bo sie taki urodziłem?
Sh- To ja mam tak samo.. ^^
~~~Chwilę później~~~

Przybiegł Sanji.
S- Smacznego! ^^
Sh- Na wzajem.
I tak wszyscy wzięliśmy sie za pałaszowanie jedzenia zrobionego przez Sanjiego..
Sh- Poczekajcie chwilę... SANJI!!!
S- <przybiegł> Tak Shira-swaan?
Sh- Dziękuję, że przygotowałeś te dania, ale ja ide zrobić deser.
L,U,C- DESER!!!
Sh- Pół godziny to maks...
SK- Poczekamy nie spiesz sie...

~~~Dwadzieścia minut później~~~

Sh- Ta da!!! <pokazuje wszystkim ciasto>
SK- Wygląda pysznie.
Sh- Dziękuję. ^^ <kroje wszystkim po kawałku>

~~~kiedy wszytko zjedliśmy~~~

Sh- To ja to zabiorę i pozmywam.
S- Ale prawdziwy dżentelmen nie pozwala kobiecie zmywać Shira-san..
Sh- To specjalnie dla mnie daj mi dzisiaj pozmywać, w końcu to mój dom, a wy jesteście gośćmi i mi nie wypada zabierać was do pracy. Prawda?
S- Prawda.
Sh- No to ty idź do nich i powiedz, że żebyście sie rozdzielili po dwie osoby do pokoju, a ja kogoś mogę przygarnąć jeśli zajdzie taka potrzeba..
S- Dobrze Shira-san! <wybiegł>
Sh- Uff... Myślałam, że nie da mi spokoju. <zaczęłam zmywać>

~~~po zmywaniu~~~

Sh-<szept> coś strasznie cicho siedzą...
Poszłam w kierunku pokoi. Drzwi  otwarte były tylko do mojego pokoju. Weszłam i zobaczyłam słomianych kapeluszy rozglądających sie po pomieszczeniu.
Sh- Dlaczego sie tak rozglądacie?
C,U- Bo to pomieszczenie wygląda strasznie..O_o
Z- To pokój któregoś z twoich braci?
Sh- Nie... To mój pokój...
R- Opowiesz nam dlaczego jest w nim tyle ciemnych barw?
Sh- Skoro mam do was należeć to macie wiedzieć o mnie wszystko... Prawda?
SK-Tak.
Sh- Dobrze... Więc tak... Skoro to mój pokój to ma wyrażać moje uczucia.. Więc na początku był jasny z pomarańczowymi ścianami... Mam nawet zdjęcie... Wtedy jeszcze moja rodzina była w komplecie...
U- Co sie stało potem?
Sh- <łza w oku> Powiem jutro... Dziś nie mam siły...

Co działo sie później? Dowiecie sie wkrótce! ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz