Od razu mówię, że jest to perspektywa Shiry.
Leżałam na łóżku rozmyślając nad tym, czy nie zrobić sobie wakacji od mojego zajęcia.
"Tydzień powinien wystarczyć"- pomyślałam.
Nagle usłyszałam dużą grupę biegnących ludzi i jakiegoś krzyczącego chłopaka.
Sh- <szept> kolejnego idiotę goni marynarka... =_= No cóż to moja praca... Biegnę mu pomóc...
Wyszłam za próg i moim oczom ukazała sie siódemka ludzi uciekających przed około tysiącem Marines. Ukryłam sie za drzwiami i poczekałam aż siódemka przebiegnie. Kiedy zobaczyłam tumany kurzu, wskoczyłam w nie. Użyłam mojego ataku, żeby odpędzić kurz i polepszyć sobie widoczność.
Sh- Uciekajcie!
Nieznajomi- Dzięki!
Sh- <facepalm> Geniusze...
M(arynarze)- Jak zabierzemy jej miecze to będzie bezbronna.
Sh- Chyba w snach <odłożyłam miecze>
M- o_O
Sh- A teraz pokażę wam, że szermierz bez mieczy też potrafi walczyć!
M- To my spadamy... <uciekli>
Sh- <podnoszę miecze> =_=" <szept> ide sie spytać ich kim są...
Pobiegłam tam gdzie tamci pieści. Zobaczyłam nieduży statek z owcą na dziobie. Na maszcie wisiał żagiel z trupią czaszką w słomianym kapeluszu. Wskoczyłam jak gdyby nigdy nic.
Chłopak w słomianym kapeluszu- Kim jesteś?
Sh- Ja jestem Shira... A ty?
L- Ja jestem Monkey D. Luffy.
Sh- Miło poznać... Chciałam sie spytać czy nic wam nie jest i w ogóle.
L- Aaa... To ty nam pomogłaś?
Sh- Tak. ^^
L- Jeszcze raz dzięki... <żarówka nad głową> Ale jak ty w tak szybkim czasie pokonałaś tylu Marynarzy?
Sh- Tajemnica ^^
Szermierz- <z bocianiego gniazda>Kim jesteś?
Sh- Jeśli pytasz o czyjeś imię najpierw sam sie przedstaw..
Z- Racja... Jestem Roronoa Zoro.. A ty kim do cholery jesteś co robisz na naszym statku?
Sh- Jestem Shira i jestem na tym statku, żeby dowiedzieć sie komu pomogłam...
Z- ? O_o
Sh- Jak uciekaliście przed tą wielką grupą Marines to ja ich zatrzymałam...
Z- Jesteś kapitanem marynarki?
Sh- Z czego wnioskujesz?
L- O_o
Z- Bo jakoś za szybko ich pokonałaś..
Sh- Nie... Spokojnie... Nie jestem kapitanem Marines...
L- Szkoda... Miałem ochotę skopać komuś dupe...
Sh- Na pewno będziesz miał jeszcze okazje, ale wracając do opowieści.. <zaczynam szukać w kieszeni>
Z- No i?
Sh- Poczekaj chwilę... <Wyciągam plakat i podaje szermierzowi>
Z- Hmm... Shira Douchido martwa lub żywa... O_o <zatkało gościa>
L- Dokończ! <zaciekawiony>
Z- <otrząsnął sie> 200,010,000 beli...
SK*-O_o
Sh- Tak wiem, że nie wyglądam na groźną osobę
Blondyn- A cóż to za piękność pojawiła sie na naszym statku?
Reszta- =_="
Sh- Jestem Shira.. A ty?
S- Sanji..
Sh- To ja spadam...
L- Mam propozycje...
reszta- ? O_o
Sh- Słucham?
L- Dołącz do nas...
Sh- Hmm... Popatrzmy... Kogo my tu mamy... Lowelas.. Typowy kłamca... Nadzwyczajny szermierz... Wyjdź reniferku... Wielki marzyciel, który ma coś wspólnego z Shanksem...
L- O_o
Sh- Typowy maniak kasy... I dobry historyk... Czemu nie?
L- Skąd znasz Shanksa?
Sh- Był kilkanaście lat temu u nas w wiosce... Spoko gostek...
L- Oookej...
Sh- Ogólnie rzecz biorąc pomogłam jemu jak i wam teraz...
R- Ale najprawdopodobniej miałaś około ośmiu lat...
Sh- Powiedziała Nico Robin, która jest poszukiwana od siódmego roku życia...
R- Prawda ^^
Sh- Więc wracając do opowieści...
R- A czy ty masz moc Diabelskiego Owocu?
Sh- Nie... ^^
L- To jak ty ich pokonałaś?
Sh- Dzięki tym mieczom... <poklepałam uchwyty>
Z- Moge je zobaczyć?
Sh- Jasne... <podałam mu miecze> No dobra no i później tak jak do was teraz pobiegłam do ich statku... Mieli tak wytrzeszczone gały jak Zoro po przeczytaniu nagrody za moją głowę...
L, R, S- xD
Sh- Nie ważne..
Z- =_="
Sh- Po raz kolejny wracając do opowieści... Shanks powiedział, że nie może mnie wziąść do swojej załogi, ale jeśli kiedyś spotkam chłopaka w słomianym kapeluszu, który nazywa sie Monkey D. Luffy i zaproponuje mi przyłączenie do załogi...
L- To żebyś dołączyła?
Z,S- O_o poraz pierwszy coś wywnioskował..
R- Nie prawda.. Pan Kapitan kiedyś wywnioskował jak pokonać Crocodile'a.
r-Aha...
Sh- Czyli z mojej opowieści wywnioskowaliście coś?
L- Że z nami płyniesz?
Sh- Brawo... ^^
r- Spoko....
Sh- Mam jedno pytanie...
SK- Tak?
Sh- Czy moglibyście mi sie do końca przedstawić?
SK- Okej...
N-Nami.
U- Kapitan Usopp!
Sh- Z tego co ja wiem to Luffy jest kapitanem... =_=
C- Chopper.
Sh- Jaki słodki renifer ^^
C- ^^ <wykonuje coś w podobie tańca> Twoje komplementy nic ci nie dadzą! Dupku!
Sh- O_o ... To chyba wszyscy... To fajnie... Mam jeszcze jedno pytanie...
L- Tak?
Sh- Czy moge do was mówić po imieniu?
S- Jasne Shira-chan!
Sh- ... Dzięki... Yy.. "Jak on miał na imię?" Sanji.. Kiedy wypływacie?
N- Jak Log Pose sie ustawi...
Sh- Ok... To co będziecie tu robić jeszcze przez te dwa dni?
N- Hmm... Nie wiem...
Sh- Jeśli chodzi o dach nad głową to przez te dwa dni możecie mieszkać u mnie...
L- Dzięki! A masz dużo żarcia?
Sh- Nie, ale mam sporo kasy...
N- Naprawdę? <oczy zmieniły jej sie w beli>
Sh- Ona tak zawsze?
Z,L- Tak...
Sh- To będzie śmiesznie... xD Chodźcie. ^^
SK- Okej!
R- A Marines?
Sh- Wierz mi lub nie, ale będą omijać nas z daleka... ^^
R- Interesujące... Dlaczego?
Sh- Bo w tym mieście jestem znana z zabijania Marines..
R- Hmm...
Sh- Nad czym sie zastanawiasz?
S- Robin-chwan jest taka słodka jak sie zastanawia!!!
R- Dlaczego zabijasz Marynarzy?
Sh- Żeby ratować tyłki uciekającym piratom...
R- ?
Sh- Tak jak wy uciekaliście przed 88 jednostką tej wyspy. Ogólnie jest 90 jednostek... U Marines tej wyspy krążą o mnie plotki, dlatego te słabsze jednostki, czyli tak od 50 do 90. sie mnie boją i uciekają ^^, a ta lepsza reszta chce ze mną walczyć... Co do walki.. Zoro?
Z- Czego?
Sh- Czy moge z powrotem moje miecze?
Z- Tak.. <podał mi moje miecze> Wyglądają podobnie do jednego z moich...
Sh- Obstawiam, że do tego w purpurowej pochwie..
Z- Skąd wiedziałaś?
Sh- Bo wszystkie trzy miały takie pochwy...
Z- Wszystkie są przeklęte?
Sh- Chyba tak... Nie wiem, ale niektórzy mówią, że podczas wykonywania Santoriyu wyglądam jak córka szatana ^^.
N- O Zoro mówią, że ogólnie jest synem szatana...
Sh- Śmiesznie...
L- Daleko jeszcze? Głodny jestem...
Sh- Już jesteśmy. Witajcie w moim skromnym domku... ^^
U- Ale czemu jest w nim jest aż dziesięć pomieszczeń? Przecież mieszkasz sama..
Sh- Już tłumacze... Jeden to pokój moich zmarłych rodziców.. Te dwa obok to pokoje moich braci, którzy z resztą też nie żyją.. Na przeciwko jest mój pokój, dwie łazienki, kuchnia z jadalnią, salon i pokój dla gości...
L- Idziemy do kuchni?
Sh- Jasne.. Macie kucharza?
S- Tak Shira-san?
Sh- Yhh... Tam masz lodówkę... Weź zrób coś dobrego dla wszystkich..
S- Jasne Shira- san! <poszedł do lodówki>
Sh- Ok... Skoro z wami płynę to moge zabrać coś swojego?
SK- Jasne!
Sh- Dzięki. ^^
R- Skoro nie masz mocy Szatańskiego Owocu to może pokażesz nam swoje umiejętności?
Sh- A moge jutro?
R- Jasne.. Pozwól że zapytam, ale dlaczego nie dzisiaj?
Sh- Nawet nie wiesz ile razy dzisiaj użyłam swojej umiejętności... Dzisiejszy dzień był zapełniony charówą.. Już myślałam o urlopie więc dobrze, że dziś przyszliście.. ^^
Z- Dlaczego masz niebieskie włosy?
Sh- A dlaczego twoje włosy są zielone?
Z- Yyy... Bo sie taki urodziłem?
Sh- To ja mam tak samo.. ^^
~~~Chwilę później~~~
Przybiegł Sanji.
S- Smacznego! ^^
Sh- Na wzajem.
I tak wszyscy wzięliśmy sie za pałaszowanie jedzenia zrobionego przez Sanjiego..
Sh- Poczekajcie chwilę... SANJI!!!
S- <przybiegł> Tak Shira-swaan?
Sh- Dziękuję, że przygotowałeś te dania, ale ja ide zrobić deser.
L,U,C- DESER!!!
Sh- Pół godziny to maks...
SK- Poczekamy nie spiesz sie...
~~~Dwadzieścia minut później~~~
Sh- Ta da!!! <pokazuje wszystkim ciasto>
SK- Wygląda pysznie.
Sh- Dziękuję. ^^ <kroje wszystkim po kawałku>
~~~kiedy wszytko zjedliśmy~~~
Sh- To ja to zabiorę i pozmywam.
S- Ale prawdziwy dżentelmen nie pozwala kobiecie zmywać Shira-san..
Sh- To specjalnie dla mnie daj mi dzisiaj pozmywać, w końcu to mój dom, a wy jesteście gośćmi i mi nie wypada zabierać was do pracy. Prawda?
S- Prawda.
Sh- No to ty idź do nich i powiedz, że żebyście sie rozdzielili po dwie osoby do pokoju, a ja kogoś mogę przygarnąć jeśli zajdzie taka potrzeba..
S- Dobrze Shira-san! <wybiegł>
Sh- Uff... Myślałam, że nie da mi spokoju. <zaczęłam zmywać>
~~~po zmywaniu~~~
Sh-<szept> coś strasznie cicho siedzą...
Poszłam w kierunku pokoi. Drzwi otwarte były tylko do mojego pokoju. Weszłam i zobaczyłam słomianych kapeluszy rozglądających sie po pomieszczeniu.
Sh- Dlaczego sie tak rozglądacie?
C,U- Bo to pomieszczenie wygląda strasznie..O_o
Z- To pokój któregoś z twoich braci?
Sh- Nie... To mój pokój...
R- Opowiesz nam dlaczego jest w nim tyle ciemnych barw?
Sh- Skoro mam do was należeć to macie wiedzieć o mnie wszystko... Prawda?
SK-Tak.
Sh- Dobrze... Więc tak... Skoro to mój pokój to ma wyrażać moje uczucia.. Więc na początku był jasny z pomarańczowymi ścianami... Mam nawet zdjęcie... Wtedy jeszcze moja rodzina była w komplecie...
U- Co sie stało potem?
Sh- <łza w oku> Powiem jutro... Dziś nie mam siły...
Co działo sie później? Dowiecie sie wkrótce! ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz